Not logged in | Log in | Sign Up
Wiesz, dla mnie to pojęcie, choć wyrosło na okropnym gruncie polityki, genialnie nadaje się do wielu dziedzin i w różnych aspektach. Ot, choćby do pasażerów. Mnożyć by można takie sytuacje. A tu bardziej chodzi o turystów i to ogólnie. Przyjeżdżają do takiej miejscowości, to każdy im mówi, że do miasta 15, ewentualnie 25. A jakieś poboczne linie, to już się boją.
O - jest jeszcze jedno genialne wcielenie lemingów. Pasażerowie, którzy na lotniskach ustawiają się w kolejkach do bramek. W efekcie wygrywają dłuższy pobyt w autobusie na stojąco (nota bene kto ostatni w autobusie tym pierwszy w samolocie) lub kilka minut oczekiwania w autobusie więcej (przy numerowanych miejscach zwłaszcza).
Oj z tymi kolejkami to różnie bywa - zależy od lotniska i od fanaberii jego pracowników
To znaczy? Ja z reguły grzecznie siedzę z boku, czytając książkę i podchodzę na końcu.
Że są lotniska, gdzie się nie dojeżdża autobusem i ci z początku kolejki faktycznie wsiadają pierwsi. A w tanich liniach wsiadanie na końcu czasem bywa upierdliwe.
A tak, ale mi to w sumie bez różnicy, bo jedynie bagaż wtedy muszę dalej od siebie włożyć. I na pewno ta różnica nie jest warta godziny stania w kolejce, jak osioł. Ponadto rękawy w większości (choć nie tylko) dotyczą przewoźników z numeracją miejsc. No chyba że to jest Ryanair z Budapesztu, gdzie odprawa jest w stodole i dalej pieszo płytą do samolotu.