Not logged in | Log in | Sign Up
Trzymak kciuki za firmę Marcina Gromadzkiego, żeby udało się stworzyć jakiś rozsądny układ komunikacyjny w Kutnie, bo obecny układ linii, częstotliwość kursowania i liczba wariantów to jakiś dramat. Przy prawie 40 autobusach posiadanych przez MZK da się to zrobić, niektóre inne miasta 50-tysięczne mają zaledwie połowę tego taboru.
Dwie linie półokólne i trzecia która by łączyła Łąkoszyn z Dybowem. Co 20 minut i gitara byłaby
Te wszystkie S, K, M, zaraz alfabetu zabraknie. Inna sprawa, że sąsiednie gminy płacą za te kursy. Ski to praktycznie dowóz dzieci do szkół, niby otwarty, ale i tak nikt tym nie jeździ. Tatuś ma rację, wystarczyłyby dwie, trzy linie na krzyż. Ważna tam jest strefa, w której pracuje kilka tysięcy ludzi, a jest słabo obsłużona. Dramatem też jest to, iż duża część pasażerów nie płaci za bilety z tytułu różnych ulg, których jest nasrano. Brak kanarów powoduje, że nawet ci, którzy powinni płacić za bilety, nie robią tego, twierdząc, że mają uprawnienia. Nasze badania wykazały, że wpływy mogłyby być większe, gdyby skutecznie egzekwowano płatność za przejazdy. W mieście jest 2 kontrolerów na krzyż, którzy do tego przy kontroli nie wymagają okazania poświadczenia uprawnień. Efekt był taki, że ludzie wydzierali się na ankieterów sprawdzających bilety, a robiliśmy to przez 2 tygodnie prawie codziennie. Niektórzy byli kontrolowani kilka razy dziennie. Do MZK było wiele telefonów z pytaniami, kiedy to się skończy, bo mają dość. Wpływy z biletów też wyraźnie wzrosły, ot efekt uboczny.
"Dwie linie półokólne i trzecia która by łączyła Łąkoszyn z Dybowem. Co 20 minut i gitara byłaby"
Moim zdaniem najważniejszym kierunkiem powinna być dzielnica przemysłowa Sklęczki. Pracuje tam już ponad 8000 osób. Autobusy dojeżdżają tam co godzina lub rzadziej, krętą trasą, której pokonanie zajmuje 40-50 minut. Dzielnica przemysłowa jest rozległa, do najbardziej oddalanych firm (jak Kellogg`s, New Cold czy PCC Intermodal) jest ok. 7 km z centrum - dla wielu ludzi to zbyt duża odległość nawet na rower. Część zakładów jest oddalona od najbliższego przystanku o ponad kilometr (np. na ul. Intermodalną, przy której mieszczą się zakłady Pini Polska, hale magazynowe New Cold i Nijhof-Wassink oraz terminal intermodalny) zagląda 1 kurs autobusu dziennie. Obecnie prawie wszyscy pracownicy dojeżdżają tam samochodami przy takiej ofercie MZK. W dodatku z centrum są tylko dwie bezpośrednie drogi dojazdu - przez skrzyżowanie ul. Łąkoszyńskiej z DK92 (w godzinach dojazdów potrafią się tam tworzyć korki na 20 minut oczekiwania) lub pod wąskim wiaduktem kolejowym na ul. Józefów, gdzie mieści się tylko jeden samochód i ruch odbywa się na przemian. Wydaje się, że to powinna być idealna trasa dla MZK, a została zupełnie zaniedbana.
"sąsiednie gminy płacą za te kursy"
Tylko że to jest niestety pułapka. Sąsiednie gminy płacą po kilkaset tysięcy rocznie, a to do nich dostosowywany jest cały układ komunikacji miejskiej. Tymczasem miasto płaci za MZK około 7 mln zł rocznie, a mieszkańcy mają z komunikacji miejskiej niewiele pożytku przy takiej częstotliwości. Sytuacja jest złożona i trudna, bo ograniczenie połączeń z sąsiednimi gminami mogłoby wywołać znaczne protesty ich mieszkańców. Tym gorzej, że kilka lat temu starostwo powiatowe sprzedało PKS Kutno PKS-owi Grodzisk Mazowiecki. Skutek jest taki, że z całego PKS-u (który miał ok. 70 autosusów) pozostało kilka autobusów obsługujących jedynie kilkanaście kursów w dni nauki szkolnej i jeden(!) całotygodniowy (Kutno-Żychlin-Łódź). Trasy takie jak Kutno-Łódź czy Kutno-Płock zostały przejęte przez prywatnych przewoźników i oferta na nich jest bardzo dobra (np. Kutno-Łódź - 39 par kursów), natomiast reszta powiatu kutnowskiego poza Kutnem i kilkoma najważniejszymi trasami to dziura komunikacyjna. To powoduje coraz większe naciski mieszkańców i władz sąsiednich gmin na miasto, żeby MZK pełniło funkcję przewoźnika tak naprawdę powiatowego, a nie miejskiego.
Szczytówką bym tą strefę objechał. Schemat byłby wzorowany na Dachau, w którym linie spotykają się pod dworcem kolejowym w rytm S-bahnów z Monachium. Tutaj też bym od tego zaczął.
Ostatnio na nieoficjalnym spotkaniu w MZK był i starosta i prezydent. Mogli pogadać. Ale żaden tego nie czuje. Zwalanie na MZK roli i przewoźnika i organizatora (bo faktycznie to robi) jest mówiąc oględnie nieporozumieniem. Jeśli gminy naciskają na MZK to nic nie stoi na przeszkodzie podpisać porozumienie z miastem i powierzyć mu rolę organizatora. Będziesz wtedy miał na gminach komunikację jaką chcesz. Tym bardziej, że jest czym pojechać, bo tabor nie jest wykorzystywany w maksymalnie możliwy sposób.
Też uważam, że to nieporozumienie, i dobrze to podsumowałeś. Tylko obawiam się, że znowu zabraknie woli politycznej u osób decyzyjnych. Jakoś się ten dziwny sposób funkcjonowania MZK Kutno utrwalił w mentalności i jest przez zbyt wiele osób przyjmowany za oczywistość. Nie mówiąc o pewnych dziwnych zasadach, które na pewno były stosowane kilka lat temu (nie wiem, czy nadal są) - jak na przykład taka, że autobus danego dnia był przypisany do kierowcy, a nie do linii, po skończonej zmianie kierowca zjeżdżał do zajezdni (i był to pusty przejazd), a na pętlę przyjeżdżał inny - innym autobusem.
Jest tak nadal. Wozy są przypisane do kierowców. I jeśli dany kierowca np. Solarisa ma w danym dniu linię z frekwencją parę osób na krzyż to i tak pojedzie swoim, a nie mniejszym. Bywa tak, że na np. 15 jedzie autobus 12-metrowy, a na najważniejszej linii - 9, na której jeździ od metra ludzi - H9-21 lub tramp.
Zacznijcie od kontroli biletów, niech pełnopłatni zaczną płacić uczciwie, wtedy będzie wiadomo jakie są rzeczywiste wpływy, to pozwoli z kolei na realne oszacowanie deficytu, inaczej radni miejscy zablokują zmiany uzasadniając to brakiem zainteresowania KM ( przerabialiśmy to w Jeleniej)Połączenie ze strefą przemysłową to podstawa, w Jeleniej Górze po przeprowadzeniu reformy komunikacyjnej utworzono 2 nowe linie pracownicze do dzielnicy przemysłowej i frekwencja uzasadnia obsługę taborem mega. Moim zdaniem ważne jest też połączenie wszystkich części miasta z dworcem kolejowym, bowiem multum ludzi dojeżdża do Warszawy wczesnorannymi pociągami. Co d o linii podmiejskich- nie rozumiem problemu, skoro gmina pokrywa koszty funkcjonowania, niech MZK jeździ.