Not logged in | Log in | Sign Up
Podziękuj Armii Czerwonej, że niszczyła wszystko na swojej drodze i polskim planistom.
A weźmy Malbork. Jak mówią przewodnicy oprowadzający po zamku ACz Zburzyła zamek już po zdobyciu. W Ełku mieszkańcy wspominają, że wjeżdżali w kamienicę czołgami też po zdobyciu miasta. Dlaczego w Słupsku miałoby być inaczej? Niemcy też swoje zrobili, to fakt. A reszty dopełniła akcja "cały kraj buduje swoją stolicę", gdzie z innych miast, szczególnie z Ziem Odzyskanych, wywożono cegły i inne materiały budowlane do Warszawy. Żeby nie było. Nie chcę tu polityki.
to jest wojna a nie piknik niedzielny. Norymberga zostałą też w całości zniszczona a próżno tam szukać Armii Czerwonej.
Poitr_B - było dokładnie tak jak piszesz. Identyczne losy w I kwartale 1945 roku spotkały Kołobrzeg, Koszalin, Sławno, Gdańsk i pewnie i wiele innych miast na tzw. "ziemiach odzyskanych". W okolicach Słupska Armia Czerwona również zwijała tory kolejowe (w dosłownym znaczeniu) i wywoziła ją do ZSRR. Po wojnie prawie wszystkie pieniądze a także cegły z rozbiórki szły na odbudowę Warszawy. Pieniądze na odbudowę miast leżących na ziemiach odzyskanych były bardzo skromne. Niektóre miejsca wyburzone w Słupsku w 1945 roku odbudowano dopiero w latach 80tych. Dla mnie Słupsk to jedno z najładniejszych polskich miast mimo tych postsocjalistycznych wstawek w starą zabudowę. Jak na warunki socjalizmu Słupsk odbudowano można powiedzieć że wzorowo. O wiele gorzej to wygląda w Kołobrzegu czy w Koszalinie.
Według traktatów pokojowych ZSRR infrastrukturę z ziem odzyskanych traktował jako łupy wojenne.
Koszalin został podpalony do propagandowej kroniki filmowej, także tego... Czyste skur... którego nie da się usprawiedliwić.
Ach te mity o zwożeniu do Warszawy cegieł z ziem odzyskanych Bo w Warszawie było mało gruzów z których odzyskiwano cegły...
Są na to do dokumenty, a także wywiady z ludźmi którzy uczestniczyli w odbudowie tych miast począwszy od końca 1945. Np. mój dziadek trafił do Słupska w 1942/3 roku do obozu pracy jako Polak z łapanki ulicznej zorganizowanej w Mordach koło Siedlec. W Słupsku będąc w obozie poznał moją babcię. Po wkroczeniu A. Cz. do Słupska wraz z grupą jeńców dostali przepustki aby dostać się do Polski Centralnej. Tak też zrobili. Ale że w Polsce centralnej była bieda to na początku 1946 wraz z babcią wrócili do Słupka. Dziadek mieszkał w Słupsku do 2004r. Za socjalizmu dostał tytuł pierwszego słupszczanina i wiele odznaczeń za wkład w dobudowę miasta. Mam na taśmach trochę wywiadów jakie udzielał do radia, a mnie też z babcią bardzo dużo opowiadali jak jeszcze żyli. Tak więc jak pisze Piotr_kosz na wszystko są dokumenty i to wszystko jest prawdą. Dzisiejsza biedronka na starym rynku kiedyś było najnowocześniejszym kinem w Polsce. A blok "przerobiony" (w sumie pomalowany) na kamieniczki to część osiedla Mostnika które powstało w miejscu największego gruzowiska. Naśmiewanie się z odbudowy tego miasta naprawdę jest nie na miejscu.
Kolega Piotrek_2274 to warszawiak, a oni więcej, niż czubek własnego nosa nie widzą (oczywiście nie wszyscy). Poza tym jest w wieku, w którym historia w szkołach została sprowadzona do marginesu niewiele znaczącego. A tak naprawdę, to nadal cały naród buduje stolicę. Metro jest tego najnowszym przykładem. Budowa metra jest dofinansowana z budżetu państwa, a więc my wszyscy budujemy.
Piotr_B prosiłbym jednak o nie atakowanie mnie i nie ocenianie, ja nie oceniam Ciebie po pochodzeniu i nie życzę sobie opinii że widzę tylko czubek własnego nosa na podstawie tego skąd jestem. Nie kwestionuje tego, że proceder przywożenia cegieł nie następował, jednak podobnie jak w przypadku chociażby wagonów tramwajowych z Wrocławia dostarczonych do Warszawy po wojnie narosły wokół tego niesamowite mity jak to wszystko Warszawa zabierała za darmo i było tutaj różowo i wspaniale. Zastanawiającym jest tylko po co do Warszawy zwożono takie ilości cegły z Ziem Odzyskanych, skoro z gruzów samej Warszawy usypano np kopiec na Bartyckiej oraz górki w parku na Szczęśliwicach i na Moczydle, bo nie było co z tym gruzem robić. Skoro na miejscu było tyle cegieł to po co wożono jeszcze następny?
Po to, by je po prostu zabrać. Jako danina z okazji przyłączenia do Polski. Rozbierano całe budynki, często nieuszkodzone, po to, by je wywieźć do Warszawy. To była polityka.
Podejrzewam że te z których usypano w Warszawie kopce nie nadawały się do budowy gdyż np. były popękane lub w paru kawałkach. Natomiast te zwożone z Ziem Odzyskanych były w całości i dobrej jakości.
Po to by je po prostu zabrać Akurat oprócz patrzenia na czubek własnego nosa także interesuje się trochę historią. Owszem to niestety była polityka ale także propaganda. W Warszawie także rozbierano całe ocalałe kwartały ulic w imię nowej socjalistycznej urbanistyki. Mit utrwalony w naszym społeczeństwie ze cały naród buduje swoją stolicę widać nadal jest głęboko zakorzeniony. Podejrzewam że wszyscy znamy dokładnie te same dokumenty i statystyki dotyczące wywozek budulca z ziem odzyskanych. Szkoda tylko ze nikt się nie zająknie że to wszystko szło nie tylko na odbudowę Warszawy ale też chociażby Poznania, Gdańska czy Lublina. Druga sprawa, wynikało to także z ówczesnego powatpiewania w trwałość granic zachodnich A nie cwaniactwa tych strasznych i złych warszawiaków. Jeszcze kolejna kwestia, gdyby rzeczywiście takie ilości materiałów trafiły do samej stolicy to nie dość ze odbudowano by Warszawę przedwojenna w stanie 1:1, to jeszcze obok postawiono by drugie takie samo miasto. Doskonale wiem jak wyglądały po wyburzeniach chociażby Elbląg czy całe dzielnice Wrocławia. Ale cała sprawa wymaga nieco szerszego spojrzenia niż "danina dla Warszawy"